Justin’s
POV
Nie wierzę, że
mnie zobaczyła i, że wściekła się aż tak. No, ale co mogę poradzić? Jestem
kurwa Heartbreaker. Moje przezwisko mówi samo za siebie więc, Miley nie powinna
się tak wnerwiać.
Chemia ciągnęła
się nieubłaganie. W sumie, to dzisiaj była jedynie teoria. Żadnych zadań.
Można po prostu usnąć. Usiadłem, jak zwykle, jak najdalej od nauczyciela.
Odchyliłem się w tył na krześle i wyjąłem z kieszeni telefon. Wszedłem na
facebook’a i od razu kopnąłem się mentalnie w krocze. Jak wół pisało „Miley
Cyrus obchodzi dzisiaj urodziny.” Kurwa. Osiemnaste urodziny. Jest bardzo źle.
Rozejrzałem się
po pracowni w poszukiwaniu znajomej burzy brązowych włosów. Nie było jej. No
świetnie. Jeszcze zwiała ze szkoły. Nie chcę już bardziej denerwować mamy tym,
że nie chodzę do szkoły lub się z niej zrywam, więc poczekam do końca lekcji i
pojadę do Miley. Jestem totalnym dupkiem. Pocałowałem inną w urodziny mojej
dziewczyny. Co ze mną jest nie tak? No tak. Nie jestem przyzwyczajony do
związków i nie łatwo się zmienię, ale spróbuję. Jezu, jakim ja jestem idiotą.
Muszę coś wykombinować, żeby móc zadzwonić do Cyrus. Myśl, Bieber. Myśl!
Podniosłem rękę
nad głowę, sygnalizując nauczycielowi, że coś od niego chcę. Clark spojrzał na
mnie z lekkim zdziwieniem. Pewnie myśli, że chcę zabrać głos w trwającej
obecnie lekcji. Kretyn.
-Tak, Bieber?
-Muszę do
toalety. – nauczyciel westchnął i ponaglił mnie ręką.
-Idź, jak
musisz.
Wstałem z
miejsce i szybko wyszedłem z klasy. Szybko ruszyłem w stronę toalety, ale
skręciłem na dziedziniec. Wyszedłem na zewnątrz. Kurwa, pada. Śniegiem.
Zajebiście. Wybrałem numer Miley. Dwa sygnały i poczta głosowa. Odrzuciła
połączenie. Świetnie, jest na mnie zła i nie odbiera telefonu. Wybrałem numer
jeszcze raz.
-Miley,
odbierz. Błagam. – poczta głosowa. – Hej, wiem, że jesteś na mnie wkurwiona,
ale się martwię i chcę z tobą porozmawiać. Proszę, oddzwoń. Kocham cię.
Rozłączyłem się
i nerwowo przeczesałem palcami włosy. Zerwać się ze szkoły i zobaczyć, co u
niej? Wkurwić mamę? Ryzykować? Pierdolić to. Oparłem się o mur i wybrałem
rozmowę z Chazem. Szybko napisałem mu to, co chciałem. Po dosłownie dziesięciu
sekundach miałem już odpowiedź.
Ruszyłem
biegiem do samochodu i z piskiem opon odjechałem sprzed szkoły.
Miley’s
POV
Kurwa, kurwa,
kurwa, kurwa. Musze stąd spierdalać, ale gdzie? Kurwa. Czemu to akurat on tu
podjechał? Nie. Cały świat jest dzisiaj przeciwko mnie. Ruszyłam sprintem w stronę najbliższego baru.
-Dokąd to,
mała? Zaczekaj, razem się pobawimy. – za sobą słyszałam głos McCanna, więc
wysiadł już ze swojego samochodu.
Wpadłam do
środka i, nie zwracając uwagi na kelnerkę, pobiegłam do damskiej toalety.
Zamknęłam za sobą drzwi i przekręciłam zamek. Po chwili usłyszałam głos Jasona.
-Spokojnie, po
prostu musiała szybko do toalety. To nic poważnego. – po przestronnej łazience
rozległo się pukanie. – Kochanie, w porządku?
Odsunęłam się
szybko i rozejrzałam po pomieszczeniu. Byłam w pułapce. Kurwa. Mój wzrok padł
na niewielkie okno w ścianie. Nie dostanę się do niego inną drogą niż
wspinaczką po umywalce i kaloryferze. Zza drzwi dobiegły mnie głos
prześladowcy: „macie zapasowy klucz?”. Nie, nie, nie, nie! Muszę stad uciekać i
to już! Chwyciłam się framugi okna i podciągnęłam na umywalkę. Przytrzymując
się rur nad moją głową, stanęłam na kaloryferze. Jedną ręką otworzyłam na
oścież okno i wyjrzałam na zewnątrz. Nie powiem, że do ziemi jest blisko.
Podciągnęłam się w górę i usiadłam, a raczej położyłam się, okrakiem na oknie.
Kiedy tylko usłyszałam, że drzwi się otwierają, wyskoczyłam na dwór. Lądując,
musiałam podeprzeć się rękami, a nadal niezrośnięta kostka dała o sobie znać.
Jeśli mam wybierać gwałt czy ból w stopie, to wolę ból. Podniosłam się i
poprawiłam pasek torby na ramieniu. Ruszyłam szybko w kierunku domu Danielle.
Trzymałam się jednak w bezpiecznej odległości od ulicy i po prostu przebiegałam
ludziom przez ogródki. Przynajmniej mnie
nie zobaczy.
Po
przebiegnięciu strasznie długiego dystansu z przeszkodami, spojrzałam za
siebie. Nic. Tak jakby, Jason się poddał. Dla mnie to dobrze, a nawet
zajebiście. Jest zimno, a mi przemokły wszystkie ubrania, jakie na sobie
miałam. No i mam mokre włosy. Powiedziałabym, że zamieniły się w ciemne sople
lodu, ale wyolbrzymiłabym to, jak na serio wyglądały. Chyba nawet gorzej niż po
prysznicu, ale nie wnikajmy. Najbardziej szkoda mi chyba ciuchów. Nie należą do
tanich. Niestety.
Ruszyłam wzdłuż
płotu jakiegoś domu, w stronę niewielkiego lasu za miastem. Skoro mam mieć
pewność, że McCann mnie nie dorwie, muszę ominąć go szerokim łukiem. Żeby dojść
do domu Danielle, musiałabym wyjść na chodnik, a tam będę łatwym celem dla
przemądrzałego psychopaty. Więc idę dłuższą, ale bezpieczniejszą drogą. Jestem
zmarznięta i przemoczona, ale co mi tam. Idę lasem i za jakieś pół godziny
dotrę do domu przyjaciółki.
Jason’s
POV
Nie wierzę, że
ta dziwka mi uciekła. Może źle ją oceniłem i wcale taka łatwa nie jest? No cóż,
muszę ją złapać, inaczej Blaise nie będzie zadowolony. Bieber przeszkadza nam w
załatwianiu wielu spraw, więc musimy coś na niego znaleźć. Jego matka jest dla nas
nieuchwytna, a na niczym innym mu tak nie zależy, jak na tej dziewczynie. Czyi
jedyną opcją zrobienia czegoś z tym debilem, jest zajęcie się Cyrus. Blaise
kazał mi ją przejąć i pilnować, żeby nie uciekła i nie miała z nikim kontaktu.
Na jakiś tydzień zniknęła, tak samo jak Bieber, co było dziwne. Co jeszcze
dziwniejsze, nie udało się namierzyć jej telefonu. Ed uważa, że wyjechała z
kraju, ale jakoś w to wątpię.
Kiedy wyszedłem
z baru, rozejrzałem się po ulicy, ale nigdzie nie zobaczyłem dziewczyny. Niemożliwe,
żeby biegała tak szybko, żeby zniknąć mi z oczy w ciągu dosłownie kilku sekund.
Westchnąłem, kręcąc głową zrezygnowany i wsiadłem do samochodu. Wybrałem numer
Eda i włączyłem na głośnik. Po dwóch sygnałach, ochrypły głos odezwał się po
drugiej stronie.
-Halo? – Ed
miał ochrypnięty głos, jakby właśnie się obudził. No bez jaj.
-Ed, macie
adres dziewczyny Biebera? – rzuciłem prosto z mostu.
-Tak. – odparł
po chwili namysłu. – no tak. Mózg mu jeszcze nie zaczął działać.
-Podaj mi go.
-Jak chcesz
adres Cyrus, to rusz dupę i tu przyjedź. – odparł.
-Chyba kurwa
śnisz. Podaj mi jej adres.
-Przyjedź tu.
-Przed chwilą
mi uciekła. Dawaj adres, a ją złapię. – po drugiej stronie rozległo się głośne
westchnienie i stukanie w klawiaturę komputera.
-Northon Avenue
10 520. Jak spierdolisz, Blaise się wścieknie
-Wiem. Nie
wrócę bez niej. Wyślij mi mailem dokładne dane tej dziewczyny i spróbuj ją
namierzyć. Tym razem, nie może mi uciec. – skręciłem w kierunku wskazanej
ulicy.
-Ma wyłączony
telefon. Nie widzi jej.
-Świetnie.
Poczekam na nią.
-Zadzwoń,
jakbyś miał jakiś problem.
-Spoko. –
rozłączyłem się i przyspieszyłem nieco tępa.
Miley’s
POV
Od domu
Danielle dzieliło mnie jakieś sto metrów. Trzęsłam się cała i marzyłam o kubku
ciepłej herbaty. Powłócząc nogami, zbliżałam się do celu. Kiedy obchodziłam
posesję przyjaciółki, stanęłam jak wryta, a moje serce zaczęło bić dwa razy
szybciej, niż normalnie.
Przed domem
stał ten sam samochód, z którego wysiadł McCann. Zrezygnowałam z pójścia do
Danielle. Obeszłam dom ciotki i wspięłam się po drzewie do swojego okna.
Zostawiłam je otwarte, tak na wszelki wypadek. Popchnęłam je i weszłam do
swojego pokoju. Jak tylko się wyprostowałam, musiałam zakryć swoje usta, żeby
nie krzyknąć.
Wyglądałam
strasznie, Włosy poprzyklejały mi się do ubrań i twarzy, były pokryte kroplami
deszczu i wyglądały jak po prysznicu. Nogi miałam ufajdane błotem do połowy
łydek. W lecie oczywiście wszystko rozmokło i jest straszna breja. Cała reszta
moich ubrań była cała mokra i przykleiła się do mojego ciała, ukazując
błyszczący kolczyk w pępku, czarny stanik i tatuaż pod lewą piersią.
Szybko
zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie
rozgrzewała moje zamarznięte ciało i zmywała resztki błota z moich nóg, bo
oczywiście spodnie mi przeciekły. Wycisnęłam na gąbkę trochę płynu pod prysznic
i delikatnie wtarłam w siebie. Umyłam jeszcze włosy i wyszłam, owijając się
szczelnie ręcznikiem. Przeszłam szybo do garderoby i wyciągnęłam z niej czarny
top, luźną bluzę Vansa i czyste jeansy. Szybko się ubrałam i wytarłam mokre
włosy ręcznikiem. Pozwoliłam im swobodnie opaść na moje plecy i wyszłam z
pokoju. Zbiegłam po schodach i skierowałam się do kuchni. Mam ochotę na coś
ciepłego do wypicia.
Kiedy weszłam
do pomieszczenia, moim oczom ukazała się mrożąca krew w żyłach scena. Jason
przyciskał nóż do mięsa, do szyi ciotki Lilly.
-Wszystkiego
najlepszego, suko. – McCann uśmiechnął się, ukazując białe zęby. Teraz na serio
wygląda jak psychopata.
-Miley,
uciekaj! – wrzasnęła ciotka.
Nie trzeba było
mi niczego powtarzać dwa razy. Obróciłam się na pięcie i rzuciłam sprintem do
swojego pokoju. Wpadłam do niego i zabarykadowałam drzwi. Z dołu dobiegł mnie
wrzask ciotki i tępe uderzenie o podłogę. Obróciłam się w poszukiwaniu czegoś
do obrony, jakby drzwi nie wytrzymały. Zerknęłam w stronę sporej szafki z
szufladami. Podbiegłam do niej i z całej siły popchnęłam ją w kierunku drzwi.
Kiedy ciężki mebel zetknął się z drewnianą powierzchnia, podbiegłam do
garderoby i wyciągnęłam z niej kij bejsbolowy. Kiedyś Braison mi nim przyłożył
w brzuch i musiałam jechać do szpitala, bo nie mogłam oddychać. Po zrobieniu
USG okazało się, że uderzenie spowodowało pęknięcie wątroby. Miałam wtedy osiem
lat, a Braison sześć. Skoro jest teraz dziesięć lat starsza, to mogę wyrządzić
poważne uszkodzenia McCanna, przywalając mu. Kto by pomyślał, że mój młodszy
brat przyczyni się do tego, że uznam drewniany kij za skuteczną broń.
Moich uszu
dobiegło mocne uderzenie w drzwi.
-Nie uciekaj,
nie zrobię ci krzywdy. – zawołał psychopata. Akurat ci uwierzę, kretynie.
Zaczęłam
przekopywać półki w łazience, w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym tymczasowo
oślepić napastnika. Pudrem raczej się nie da, korektorem i cieniami do powiek
też nie, ale dezodorantem w aerozolu już tak. Też mam z tym doświadczenie z
dzieciństwa. Miałam wtedy pięć lat i bawiłam się rzeczami Brandi, która miała
wtedy dwanaście. Znalazłam dezodorant i, nieświadoma tego, z czym mam do
czynienia, prysnęłam nim sobie w twarz. Wiem, głupia byłam. Oczy mnie piekły i
nie mogłam ich otworzyć, więc powinno zadziałać. Przeszłam jeszcze szybko do
garderoby, a Jason nadal dobijał się do drzwi. Jestem prawie pewna, że je w
końcu wyważy. Założyłam czarne Nike z czerwonym akcentem i wyszłam z
pomieszczenia. Komoda już nieco się odsunęłam od drzwi, więc szybko przysunęłam
ja z powrotem. To ciężki mebel i nie łatwo jest go ruszyć. Mój telefon
zawibrował, sygnalizując wiadomość.
Jason walnął w
drzwi z taką siłą, że komoda odsunęła się znacznie i już mógł wejść do pokoju.
Kiedy tylko to zrobił, prysnęłam w jego twarz dezodorantem i uderzyłam go kijem
w plecy. Krzyknął z bólu i upadł na podłogę. Wyminęłam go i wybiegłam z pokoju.
Rzuciłam się w dół schodów. Dotarłam do salonu i znowu stanęłam jak wryta,
patrząc w kierunku kuchni. Do moich oczu napłynęły łzy, serce ścisnęło się
boleśnie, a nogi ugięły pode mną. Opadłam na kolana i zakryłam usta ręką, kiedy
z moich ust wydostało się ciche „nie”.
~.~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam. Wiem, że obiecałam rozdział koło poniedziałku, ale nie byłam zdolna do dokończenia go. Od tygodnia czuję się naprawdę źle, dzisiaj nie poszłam do szkoły, jutro też nie idę. Dzisiaj mam wizytę u lekarza i dowiem się, co mi jest. Nie myślę normalnie i nie mogę się skupić, bo kręci mi się w głowie, dlatego rozdział jest trochę chaotyczny i pokręcony.
Następny rozdział dodam, jak tylko poczuję się lepiej. Może uda mi się go jutro napisać, ale nie gwarantuję. A co do olimpiady z geografii, to miałam najwyższy wynik w całej szkole - 30% xd
Z wielkim smutkiem, cały czas notuję spadek czytelników. Martwi mnie to i zaczynam poważnie myśleć nad usunięciem bloga :c
JEŚLI CZYTASZ ROZDZIAŁ, PROSZĘ SKOMENTUJ GO, NAWET NEGATYWNIE. OPINIE CZYTELNIKÓW SĄ DLA MNIE BARDZO WAŻNE!
świetne *.* / @polish__fan
OdpowiedzUsuńproszę nie usuwaj :( rozdział super
OdpowiedzUsuńRozdział trzymający w napięciu. Dziwne, że Miley nie ratowała ciotki tylko od razu uciekła się ratować. Pewnie teraz będą z tego konsekwencje, mówię o końcówce. Dużo weny życzę i do następnego :) x
OdpowiedzUsuńJason ! co Ty zrobiłeś !?
OdpowiedzUsuńOby Miley pogodziła się z Justin'em ♥
Rozdział świetny ! czekam nn ;*
@LoveDreams_x
NIE USUWAJ, KOCHAM TEGO BLOGA!
OdpowiedzUsuńSuper! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
kocham <3 boze...powiedz mi tylko że ta cioctka jej nie żyje ....
OdpowiedzUsuńBardzo dobry jak zawsze ;) Czekam oczywiście na następny rozdział ;) Jestem wielką fanką twojego opowiadania ;D
OdpowiedzUsuńTo jest świetne! Kocham kocham i jeszcze raz kocham! @Yepiamabatman
OdpowiedzUsuńprzez napięcie końcowe jeszcze bardziej chce nowy rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny. <3
OdpowiedzUsuńNie usuwaj. Prooosimyy. ;D<3
Jej ciotka pewnie nie żyje xD Nie usuwaj bloga <3
OdpowiedzUsuńProsze nie usuwaj. Kocham cie i te opowiadanie ;* czekam na nn
OdpowiedzUsuńboooskiee <3 :************
OdpowiedzUsuńNiie usuwaj . Boskieee !!<3 @coldbelieber
OdpowiedzUsuńBŁAGAM CIĘ NIE USUWAJ. Kocham twojego bloga. Opowiadanie świetne. Rozdział jak zwykle jest genialny. Biedna Miley :( Zdrowiej
OdpowiedzUsuń@Furby_xoxo
zakochałam się w tym blogu, mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz. ♥
OdpowiedzUsuńProszę nie usuwaj go
OdpowiedzUsuńjest świetnyy <3 <3 :********8
Świetny ;** / @wiktoria9873
OdpowiedzUsuńBOSKI ROZDZIAŁŁŁ !! < 3 czekam na next < 3 @jdbakamyideal
OdpowiedzUsuńO boże, ona nie żyje ;o
OdpowiedzUsuńKurde, rycze *.*
Kels. xx