OGŁOSZENIE PARAFIALNE!
RAZEM Z KELS TŁUMACZYMY OPOWIADANIE 'THE UNEXPECTED' ONO RÓWNIEŻ JEST Z JUSTINEM, ALE JEST TAM RÓWNIEŻ JASON MCCANN JAKO BRAT BLIŹNIAK. JEŚLI MACIE OCHOTĘ, TO WPADNIJCIE :)
KONIEC!
-----------------------------------------------------------
Miley’s POV
Wilgotne powietrze omiotło mnie w
chwili, w której odzyskałam przytomność. Leżałam na niezbyt wygodnym materacu,
w równie niewygodnej pozycji. Moje ręce przywiązane były bardzo ciasno do rury
przy ścianie. W pomieszczeniu były ciemno, zimno i śmierdziało stęchlizną.
Wspomnienia sprzed kilku godzin uderzyły we mnie z siłą kuli do burzenia
budynków. Włamanie do domu, obleśny, zakapturzony mężczyzna z głosem pedofila,
ucieczka przez okno w łazience prosto na dach domu i… tyle pamiętam. Poruszyłam
się, chcąc poprawić pozycję. Okropny ból przeszedł przez moje ciało, kiedy
poruszyłam nogami. Pęknięta kostka powinna być usztywniona, ale nie jest.
Syknęłam z nieprzyjemnego uczucia rozchodzącego się po moim ciele.
Drzwi do pomieszczenia otworzyły
się z głośnym skrzypnięciem. Szybko zamknęłam oczy i uspokoiłam oddech. Nie
mogą wiedzieć, że jestem w pełni przytomna. Skrzypienie drewnianych schodów
rozlegało się po, jak mi się wydaje, piwnicy, kiedy ktoś schodził na dół.
-Wiem, że jesteś przytomna. –
typowo męski głos wywołał u mnie dreszcz przerażenia. Otworzyłam oczy i
spojrzałam na faceta. Miał czarne włosy, ułożone tak, jakby właśnie przeszło po
nim tornado, ciemne, brązowe oczy i tatuaże na ramieniu. Był mniej więcej
wzrostu Justina. Jeśli mam zgadywać wiek, to jakieś dwadzieścia jeden lat. –
Jestem Jason McCann.
Jason McCann. To ten, przed
którym ostrzegał mnie Heartbreaker. „on
nie zawaha się przed zgwałceniem cię” głos osiemnastolatka odbił się echem
w mojej głowie. Jestem w jednym pomieszczeniu z mężczyzną, który bez problemu
mnie zgwałci. Pamiętam wyraz twarzy Biebera, kiedy domagał się odwołania
domówki przez pojawianie się Jasona.
-Czyżbyś się mnie bała? – na twarzy
McCanna pojawił się chytry uśmieszek, a w jego oczach tańczyło pożądanie. Nie odpowiedziałam.
Głos uwiązł mi w gardle i nie mogłam wydusić z siebie żadnego dźwięku.
-Sporo o tobie słyszałem, Miley. –
zaczął chodzić po piwnicy. – Jesteś jedną z dwóch Amerykanek mieszkających w
Stratford. Z tego, co mi wiadomo, Bieber nadal się do ciebie nie dobrał. – skąd
on to wie? Pracuje z FBI, czy jak? – To lepiej dla mnie. Mam czyste pole do
popisu i ten idiota nie ma jak mi przeszkodzić. Teraz należysz do mnie i mogę z
tobą zrobić, co tylko mi się podoba.
Znaczenie jego słów dotarło do
mnie z prędkością światła. Moje oczy rozszerzyły się z przerażenia. Jason
zatrzymał się i z chciwym uśmiechem na ustach, skanował moje ciało wzrokiem. Ten
cholerny brunet zamierza się do mnie dobrać!
-No to co? – klasnął i potarł
dłonie. – Zaczynamy zabawę.
Justin’s POV
Bębniłem palcami o szybę. Deszcz
lał jak nigdy dotąd. Muszę ją odbić, zanim będzie za późno. Może jeszcze zdążę,
zanim ten kutas się do niej dobierze. Wyjąłem z kieszeni telefon i napisałem do
McCanna. Nie czekałem długo na odpowiedź.
Moje mięśnie momentalnie się
napięły.
-Wyluzuj, stary. Nie zdąży jej
tknąć. – Ryan usiłował mnie nieco uspokoić, ale mu to nie wychodziło.
-Zabiję go. Nikt oprócz mnie nie
ma prawa kłaść łap na Miley. Zabiję McCanna jak tylko go zobaczę.
-Miejmy nadzieję, że uda nam się wejść
do jego domu.
-Nie może się nie udać. Musi, po
prostu musi. On nie może jej tknąć. – miałem ochotę zacisnąć dłonie na szyi
tego dupka.
Ryan zatrzymał samochód przy domu
McCanna. Odetchnąłem głęboko i pozwoliłem wściekłości powoli zawładnąć moim
ciałem.
Otworzyłem drzwi i ruszyłem w
stronę wejścia. Ryan wysiadł za mną i skierował się na tyły domu. Po kilkunastu
sekundach, otworzył główne wejście, a ja wpadłem do środka. Panowała tam głucha
cisza. Żadnego dźwięku ani nic.
-Coś mi tu nie gra. –
wymamrotałem rozglądając się po domu w poszukiwaniu czegoś niepokojącego.
-Mi też nie. – Ryan wszedł powili
po schodach na piętro. – Sprawdzę górę.
-Ja idę do piwnicy. – odparłem i
ruszyłem w stronę drzwi, za którymi była piwnica.
Poziom wściekłości przekroczył
wszelkie możliwe wskaźniki, kiedy usłyszałem stłumione krzyki. W zabójczym
tempie zbiegłem po schodach. McCann usiłował ściągnąć z Miley majtki, ale ona
kopnęła go w twarz. Moja dziewczynka!
Rzuciłem się na Jasona i
ściągnąłem go z szatynki. Szybko się podniósł i z furią spojrzał na mnie.
-Co ty odpierdalasz, Bieber?! –
jakby kurwa nie wiedział.
-Ostrzegałem cię, McCann. Tkniesz
ja, a zabiję cię.
-Tylko się bawimy, wyluzuj. –
wściekłość całkowicie zawładnęła moim ciałem.
Z całej siły przyłożyłem dupkowi
w twarz. Zachwiał się, a ja wycelowałem w jego brzuch. W chwili, w której
poleciał na ścianę, kilkukrotnie uderzyłem go w twarz, łamiąc nos. Po twarzy
McCanna zaczęła spływać krew, jednocześnie plamiąc moją pięść. Złapałem go za
głowę i mocno przyłożyłem kolanem w kletkę piersiową. Wydał z siebie głośny jęk
i upadł na ziemię.
Wykorzystując chwilę, podszedłem
do Miley i rozwiązałem liny, krępujące jej ręce. Miała na sobie jedynie
bieliznę. Szybko ściągnąłem przed głowę bluzę i podałem ją jej.
-Justin, za tobą. – wyszeptała, a
źrenice jej niebieskich oczów rozszerzyły się ze strachu.
Poczułem silne szarpnięcie w tył
i wylądowałem na plecach. McCann zaczął okładać mnie pięściami, celując w moją
twarz. Uniosłem ręce w obronnym geście. Kopnąłem go prosto w krocze, a on upadł
na materac tuż obok przerażonej dziewczyny. Szybko znalazłem się przy nim i
kilkukrotnie kopnąłem go w brzuch. Zwijając się z bólu, wypluł z ust szkarłatną
ciecz.
-Zajmę się nim. – Ryan złapał
mnie za ramię i odciągnął od tego idioty. – Zabierz ją stąd. – kiwnął głową w
stronę Miley. Spojrzałem w tamtą stronę.
Skulona, przycisnęła się do
ściany jak najdalej od McCanna. Strach malował się na jej twarzy. Nie patrzyła
na mnie, tylko na leżącego niedaleko faceta. Mimo mojej bluzy, obejmowała swoje
rozedrgane ciało.
-Poczekamy w samochodzie. –
bąknąłem i powoli do niej podszedłem.
-Nie. Zabierz ja stąd i nie
czekaj na mnie.
Kiwnąłem głową w odpowiedzi.
Podniosłem Cyrus z ziemi i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo
się boi. Drżała tak, że musiałem mocniej ją do siebie przycisnąć, żeby jej nie
upuścić.
-Dzięki, stary. – przeszedłem nad
McCannem, kopiąc go przy tym w brzuch.
Jak najszybciej mogłem, opuściłem
jego przeklęty dom i podszedłem do Volkswagena Ryana. Ostrożnie postawiłem
Miley na mokrej ulicy i odblokowałem zamek w drzwiach. Pomogłem jej wdrapać się
na miejsce pasażera. Przebiegłem dookoła samochodu i usiadłem na miejscu
kierowcy. Nie zwracając uwagi na pas bezpieczeństwa odjechałem z piskiem opon
spod domu Jasona.
-Zrobił ci coś? – zerknąłem na
wciąż przerażoną dziewczynę.
-Nie. – wyszeptała, potrząsając
głową.
-Jesteś pewna? – kiwnęła głową.
-Dlaczego nie odpisywałeś na
smsy? – spojrzała na mnie.
-Miałem wyciszony telefon. Nie
słyszałem jak dzwoniłaś. Zobaczyłem to dopiero rano i jako bonus miałem
wiadomość od McCanna. Jak on wszedł do ciebie do domu?
-Nie wiem. Zamknęłam wszystkie
wejścia i okna na noc.
-Trzymacie zapasowe klucze na
zewnątrz?
-Nie. To nie Kalifornia.
Miley’s POV
Justin wjechał na podjazd przed
moim domem. Drzwi wyglądały na nienaruszone, czyli Jason musiał gdzieś
wytrzasnąć klucze. Przyjrzałam się dokładniej okolicy. Wszystko wyglądało normalnie.
Bieber otworzył drzwi od mojej
strony wziął mnie na ręce. Nawet nie zorientowałam się, jak wysiadł z
samochodu. Skierował się do wejścia do domu. Drzwi nie były zamknięte.
-Już wiadomo, którędy tu wszedł. –
bąknął. – Jesteś pewna, że zamykałaś drzwi?
-Tak. Zawsze zamykam.
-Czyli jakoś zdobył klucze. –
Justin wszedł po schodach na górę i do mojego pokoju. Posadził mnie na łóżku i
usiadł obok. – Przepraszam.
Spojrzałam na niego, jakby miał dziesięć
głów. Za co on mnie przeprasza? Zaraz. Przeprasza?
-Za co? – spytałam, usiłując go
rozgryźć.
-Za bycie dupkiem. Jesteś inna
niż pozostałe laski. Nie powinienem był zmuszać cię do czegokolwiek. Nie
zasługujesz na takie traktowanie z mojej strony. – podniósł na mnie swój wzrok.
Po wyrazie jego oczu wiedziała, że mówi szczerze. – Nie chcę być totalnym chuje
dla ciebie już nigdy. Nie zdziwię się, jeśli nie będziesz chciała mieć ze mną
nic wspólnego. – Nachyliłam się i delikatnie pocałowałam go w policzek.
-Nie ma takiej opcji. –
wyszeptałam i przytuliłam się do Justina. Objął mnie i przyciągnął mocniej do
siebie.
-Nie jesteś zła?
-Nie. Dawno mi przeszło. Kilka
razy pokazałeś, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić.
-Nie pozwolę. Ja… - przerwał. Ściągnęłam
brwi w zakłopotaniu.
-Tak?
-Ja… kocham cię. – stado motyli
pojawiło się w moim brzuchu. Czyli nie tylko ja to czuję. Wtuliłam twarz w
ramię blondyna.
-Ja ciebie też kocham. –
wyszeptałam i cmoknęłam go w ramię.
-Nie pozwolę komukolwiek cię
skrzywdzić.
-Wiem. – odsunął mnie lekko od
siebie.
-Jesteś zmęczona. Musisz się przespać.
– wstał z łóżka. – Ja niestety muszę wracać do domu. Mama na pewno się o mnie
martwi. - Pokiwałam głową ze zrozumieniem. – Dasz sobie radę sama?
-Tak. Dam radę. – uśmiechnął się
słabo i delikatnie pocałował mnie w czoło.
-Dobranoc. Śpij dobrze. Jak
będziesz miała jakiś problem, zadzwoń do mnie.
-Dobrze, dobranoc. –
odprowadziłam go wzrokiem do drzwi.
Ciche trzaśniecie zasygnalizowało
mi, że Justin wyszedł. Wstałam z łóżka i zaraz tego pożałowałam. Kiedy tylko
stanęłam okropny ból rozlał się od mojej stropy w górę. Cholera. Uniosłam w
górę niesprawną część ciała i skacząc, dotarłam do łazienki. Wyciągnęłam z
szafki dwa bandaże elastyczne i usiadłam na toalecie. Obwiązałam nimi
uszkodzoną stopę. Przynajmniej tyle mogę
teraz zrobić.
Kiedy ponownie stanęłam, nie
poczułam już aż tak silnego bólu. Mogłam chodzić, ale kuśtykając. Podeszłam do
umywalki i przemyłam twarz chłodną wodą.
Moje myśli powędrowały do
Justina. Uratował mnie przed zgwałceniem i powiedział, że mnie kocha. Myślałam,
że tylko ja to do niego czułam, ale jak się okazało, on też. Chciałabym, żeby
ze mną dzisiaj został, jednak nie mogłabym wtedy zrobić tego, co chcę. Powstrzymałby
mnie przed tym.
Umyłam zęby i doprowadziłam moje
włosy do normalnego stanu. Przeszłam do garderoby i wyciągnęłam z niej jeansy, koszulkę
z Batmanem i świeżą bieliznę. Wróciłam do łazienki i przebrałam się. Starą
bieliznę i bluzę Justina wrzuciłam do kosza na pranie. Związałam włosy w
wysokiego kucyka i wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam spod łóżka sportową torbę i
znowu weszłam do garderoby.
Zgarnęłam parę jeansowych spodenek,
dwa topy, bluzę, sandały, dresy i za duży T-shirt z napisem „Love Never Dies”. Wsadziłam
to wszystko do torby i dorzuciłam jeszcze bieliznę na trzy dni.
Z łazienki zabrałam wszystkie
potrzebne rzeczy i dorzuciłam je do mojego bagażu głównego. Główna torba
zawierała: telefon, ładowarkę do telefonu, iPoda, słuchawki, dowód osobisty,
prawo jazdy, dokumenty Range Rovera ciotki Lilly, laptopa wraz z zasilaczem i
portfel wyposażony z kartę.
Zabrałam wszystko i zeszłam na
dół. Pogasiłam wszystkie światła i wyszłam przed dom. Zamknęłam drzwi i szybko
skierowałam się w drogę do szkoły, gdzie zostawiłam samochód.
Nie minęło pięć minut, a ja już
byłam cała przemoczona. Lało tak, że masakra. Widoczność na drodze będzie
straszna.
Po dość długim i bolesnym
spacerze doszłam do szkoły. Wsiadłam do Range Rovera i wpisałam w GPS adres
Yoko. Prawie cztery tysiące kilometrów. Dam radę. Będę musiała się kilka razy zatrzymać
na nocleg, ale dojadę tam. A może lepiej złapać samolot? Nie. Bilety kupuje się
z dużym wyprzedzeniem. Muszę znieść drogę samochodem.
Pierwszy nocleg zrobię w Chicago
niedaleko autostrady 66. Potem w Oklahoma City, Phoenix i prosto do Los
Angeles. Przeprogramowałam GPS na Chicago i ruszyłam.
~.~
Ta dam - rozdział piętnasty. Mam nadzieję, że się wam podoba. Dziękuję za te 16 komentarzy pod poprzednim rozdziałem :) Cieszę się, że mam dla kogo pisać. Kocham Was :*
Jeśli chcecie, żebym Was informowała o nowych rozdziałach, napiszcie swoje twittery w komentarzu pod rozdziałem lub w zakładce 'informowani'.
NOWY ROZDZIAŁ - PIĄTEK!
JEŚLI ROZDZIAŁ CI SIĘ SPODOBAŁ, PROSZĘ SKOMENTUJ GO. WSZELKIE KOMENTARZE MOTYWUJĄ MNIE DO DALSZEGO PISANIA :)
świetny :) dobrze, że jason jej nie tknął i justin ją uratował uhu
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ją uratuje. Już się przestraszyłam, że jak weszli do jego domu to ich tam nie ma, że on ją gdzieś wywiózł czy coś. Ale teraz się zastanawiam co Ryan zrobił, gdy Justin pojechał ;)
OdpowiedzUsuń+ KOCHAM TO JAK PISZESZ I PAMIĘTAJ, ŻE MASZ PISAĆ ZAWSZE! <3
A jak zdecydujesz się zrezygnować z powodu braku weny lub braku czasu, albo hejtów to pamiętaj:
ZNAJDĘ CIĘ I KURWA ZABIJĘ. CZAISZ?
..dobra nic XD kc bardzo @oliifia
Super. Ciekawi mnie co Ryan z nim zrobił. ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga. Kocham twoje pisanie. :D Jesteś niesamowita :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :D
To jest świetnee <3 Fajnie,wyznali sobie miłość :) est ciekawie,zobaczymy co dalej.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny xx
@DameeBelieber
bosko <3 tylko czemu ona wyjeżdza przecież powiedzieli sobie ze sie kochają... :(
OdpowiedzUsuńBooskiee :*
OdpowiedzUsuńavsjurengtcjkeujyk *-*
OdpowiedzUsuńSUPER:)
OdpowiedzUsuńCzekam do piątku ;)
Świetny <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego. Weny życzę <3 Dem xx
OdpowiedzUsuńŁo! Wyznali sobie miłość! Ale dlaczego ona ucieka i go nie powiadamia? No weź! Coś mi tu nie gra! Chce kolejny i to już! Kels. xx
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytalam wszystkie rozdzialy na raz :) kooooocham ^^ czekam na nastepny
OdpowiedzUsuń@Always_with_Jus
Boski rozdział ndxcnvfcxmd'cnxfmd @Furby_xoxo
OdpowiedzUsuń