sobota, 14 września 2013

15. EXPECT THE UNEXPECTED

OGŁOSZENIE PARAFIALNE!
RAZEM Z KELS TŁUMACZYMY OPOWIADANIE 'THE UNEXPECTED'  ONO RÓWNIEŻ JEST Z JUSTINEM, ALE JEST TAM RÓWNIEŻ JASON MCCANN JAKO BRAT BLIŹNIAK. JEŚLI MACIE OCHOTĘ, TO WPADNIJCIE :)
KONIEC!
-----------------------------------------------------------

Miley’s POV

Wilgotne powietrze omiotło mnie w chwili, w której odzyskałam przytomność. Leżałam na niezbyt wygodnym materacu, w równie niewygodnej pozycji. Moje ręce przywiązane były bardzo ciasno do rury przy ścianie. W pomieszczeniu były ciemno, zimno i śmierdziało stęchlizną. Wspomnienia sprzed kilku godzin uderzyły we mnie z siłą kuli do burzenia budynków. Włamanie do domu, obleśny, zakapturzony mężczyzna z głosem pedofila, ucieczka przez okno w łazience prosto na dach domu i… tyle pamiętam. Poruszyłam się, chcąc poprawić pozycję. Okropny ból przeszedł przez moje ciało, kiedy poruszyłam nogami. Pęknięta kostka powinna być usztywniona, ale nie jest. Syknęłam z nieprzyjemnego uczucia rozchodzącego się po moim ciele.
Drzwi do pomieszczenia otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Szybko zamknęłam oczy i uspokoiłam oddech. Nie mogą wiedzieć, że jestem w pełni przytomna. Skrzypienie drewnianych schodów rozlegało się po, jak mi się wydaje, piwnicy, kiedy ktoś schodził na dół.
-Wiem, że jesteś przytomna. – typowo męski głos wywołał u mnie dreszcz przerażenia. Otworzyłam oczy i spojrzałam na faceta. Miał czarne włosy, ułożone tak, jakby właśnie przeszło po nim tornado, ciemne, brązowe oczy i tatuaże na ramieniu. Był mniej więcej wzrostu Justina. Jeśli mam zgadywać wiek, to jakieś dwadzieścia jeden lat. – Jestem Jason McCann.
Jason McCann. To ten, przed którym ostrzegał mnie Heartbreaker. „on nie zawaha się przed zgwałceniem cię” głos osiemnastolatka odbił się echem w mojej głowie. Jestem w jednym pomieszczeniu z mężczyzną, który bez problemu mnie zgwałci. Pamiętam wyraz twarzy Biebera, kiedy domagał się odwołania domówki przez pojawianie się Jasona.
-Czyżbyś się mnie bała? – na twarzy McCanna pojawił się chytry uśmieszek, a w jego oczach tańczyło pożądanie. Nie odpowiedziałam. Głos uwiązł mi w gardle i nie mogłam wydusić z siebie żadnego dźwięku.
-Sporo o tobie słyszałem, Miley. – zaczął chodzić po piwnicy. – Jesteś jedną z dwóch Amerykanek mieszkających w Stratford. Z tego, co mi wiadomo, Bieber nadal się do ciebie nie dobrał. – skąd on to wie? Pracuje z FBI, czy jak? – To lepiej dla mnie. Mam czyste pole do popisu i ten idiota nie ma jak mi przeszkodzić. Teraz należysz do mnie i mogę z tobą zrobić, co tylko mi się podoba.
Znaczenie jego słów dotarło do mnie z prędkością światła. Moje oczy rozszerzyły się z przerażenia. Jason zatrzymał się i z chciwym uśmiechem na ustach, skanował moje ciało wzrokiem. Ten cholerny brunet zamierza się do mnie dobrać!
-No to co? – klasnął i potarł dłonie. – Zaczynamy zabawę.

Justin’s POV


Bębniłem palcami o szybę. Deszcz lał jak nigdy dotąd. Muszę ją odbić, zanim będzie za późno. Może jeszcze zdążę, zanim ten kutas się do niej dobierze. Wyjąłem z kieszeni telefon i napisałem do McCanna. Nie czekałem długo na odpowiedź.
Moje mięśnie momentalnie się napięły.
-Wyluzuj, stary. Nie zdąży jej tknąć. – Ryan usiłował mnie nieco uspokoić, ale mu to nie wychodziło.
-Zabiję go. Nikt oprócz mnie nie ma prawa kłaść łap na Miley. Zabiję McCanna jak tylko go zobaczę.
-Miejmy nadzieję, że uda nam się wejść do jego domu.
-Nie może się nie udać. Musi, po prostu musi. On nie może jej tknąć. – miałem ochotę zacisnąć dłonie na szyi tego dupka.
Ryan zatrzymał samochód przy domu McCanna. Odetchnąłem głęboko i pozwoliłem wściekłości powoli zawładnąć moim ciałem.
Otworzyłem drzwi i ruszyłem w stronę wejścia. Ryan wysiadł za mną i skierował się na tyły domu. Po kilkunastu sekundach, otworzył główne wejście, a ja wpadłem do środka. Panowała tam głucha cisza. Żadnego dźwięku ani nic.
-Coś mi tu nie gra. – wymamrotałem rozglądając się po domu w poszukiwaniu czegoś niepokojącego.
-Mi też nie. – Ryan wszedł powili po schodach na piętro. – Sprawdzę górę.
-Ja idę do piwnicy. – odparłem i ruszyłem w stronę drzwi, za którymi była piwnica.
Poziom wściekłości przekroczył wszelkie możliwe wskaźniki, kiedy usłyszałem stłumione krzyki. W zabójczym tempie zbiegłem po schodach. McCann usiłował ściągnąć z Miley majtki, ale ona kopnęła go w twarz. Moja dziewczynka!
Rzuciłem się na Jasona i ściągnąłem go z szatynki. Szybko się podniósł i z furią spojrzał na mnie.
-Co ty odpierdalasz, Bieber?! – jakby kurwa nie wiedział.
-Ostrzegałem cię, McCann. Tkniesz ja, a zabiję cię.
-Tylko się bawimy, wyluzuj. – wściekłość całkowicie zawładnęła moim ciałem.
Z całej siły przyłożyłem dupkowi w twarz. Zachwiał się, a ja wycelowałem w jego brzuch. W chwili, w której poleciał na ścianę, kilkukrotnie uderzyłem go w twarz, łamiąc nos. Po twarzy McCanna zaczęła spływać krew, jednocześnie plamiąc moją pięść. Złapałem go za głowę i mocno przyłożyłem kolanem w kletkę piersiową. Wydał z siebie głośny jęk i upadł na ziemię.
Wykorzystując chwilę, podszedłem do Miley i rozwiązałem liny, krępujące jej ręce. Miała na sobie jedynie bieliznę. Szybko ściągnąłem przed głowę bluzę i podałem ją jej.
-Justin, za tobą. – wyszeptała, a źrenice jej niebieskich oczów rozszerzyły się ze strachu.
Poczułem silne szarpnięcie w tył i wylądowałem na plecach. McCann zaczął okładać mnie pięściami, celując w moją twarz. Uniosłem ręce w obronnym geście. Kopnąłem go prosto w krocze, a on upadł na materac tuż obok przerażonej dziewczyny. Szybko znalazłem się przy nim i kilkukrotnie kopnąłem go w brzuch. Zwijając się z bólu, wypluł z ust szkarłatną ciecz.
-Zajmę się nim. – Ryan złapał mnie za ramię i odciągnął od tego idioty. – Zabierz ją stąd. – kiwnął głową w stronę Miley. Spojrzałem w tamtą stronę.
Skulona, przycisnęła się do ściany jak najdalej od McCanna. Strach malował się na jej twarzy. Nie patrzyła na mnie, tylko na leżącego niedaleko faceta. Mimo mojej bluzy, obejmowała swoje rozedrgane ciało.
-Poczekamy w samochodzie. – bąknąłem i powoli do niej podszedłem.
-Nie. Zabierz ja stąd i nie czekaj na mnie.
Kiwnąłem głową w odpowiedzi. Podniosłem Cyrus z ziemi i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo się boi. Drżała tak, że musiałem mocniej ją do siebie przycisnąć, żeby jej nie upuścić.
-Dzięki, stary. – przeszedłem nad McCannem, kopiąc go przy tym w brzuch.
Jak najszybciej mogłem, opuściłem jego przeklęty dom i podszedłem do Volkswagena Ryana. Ostrożnie postawiłem Miley na mokrej ulicy i odblokowałem zamek w drzwiach. Pomogłem jej wdrapać się na miejsce pasażera. Przebiegłem dookoła samochodu i usiadłem na miejscu kierowcy. Nie zwracając uwagi na pas bezpieczeństwa odjechałem z piskiem opon spod domu Jasona.
-Zrobił ci coś? – zerknąłem na wciąż przerażoną dziewczynę.
-Nie. – wyszeptała, potrząsając głową.
-Jesteś pewna? – kiwnęła głową.
-Dlaczego nie odpisywałeś na smsy? – spojrzała na mnie.
-Miałem wyciszony telefon. Nie słyszałem jak dzwoniłaś. Zobaczyłem to dopiero rano i jako bonus miałem wiadomość od McCanna. Jak on wszedł do ciebie do domu?
-Nie wiem. Zamknęłam wszystkie wejścia i okna na noc.
-Trzymacie zapasowe klucze na zewnątrz?
-Nie. To nie Kalifornia.

Miley’s POV

Justin wjechał na podjazd przed moim domem. Drzwi wyglądały na nienaruszone, czyli Jason musiał gdzieś wytrzasnąć klucze. Przyjrzałam się dokładniej okolicy. Wszystko wyglądało normalnie.
Bieber otworzył drzwi od mojej strony wziął mnie na ręce. Nawet nie zorientowałam się, jak wysiadł z samochodu. Skierował się do wejścia do domu. Drzwi nie były zamknięte.
-Już wiadomo, którędy tu wszedł. – bąknął. – Jesteś pewna, że zamykałaś drzwi?
-Tak. Zawsze zamykam.
-Czyli jakoś zdobył klucze. – Justin wszedł po schodach na górę i do mojego pokoju. Posadził mnie na łóżku i usiadł obok. – Przepraszam.
Spojrzałam na niego, jakby miał dziesięć głów. Za co on mnie przeprasza? Zaraz. Przeprasza?
-Za co? – spytałam, usiłując go rozgryźć.
-Za bycie dupkiem. Jesteś inna niż pozostałe laski. Nie powinienem był zmuszać cię do czegokolwiek. Nie zasługujesz na takie traktowanie z mojej strony. – podniósł na mnie swój wzrok. Po wyrazie jego oczu wiedziała, że mówi szczerze. – Nie chcę być totalnym chuje dla ciebie już nigdy. Nie zdziwię się, jeśli nie będziesz chciała mieć ze mną nic wspólnego. – Nachyliłam się i delikatnie pocałowałam go w policzek.
-Nie ma takiej opcji. – wyszeptałam i przytuliłam się do Justina. Objął mnie i przyciągnął mocniej do siebie.
-Nie jesteś zła?
-Nie. Dawno mi przeszło. Kilka razy pokazałeś, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić.
-Nie pozwolę. Ja… - przerwał. Ściągnęłam brwi w zakłopotaniu.
-Tak?
-Ja… kocham cię. – stado motyli pojawiło się w moim brzuchu. Czyli nie tylko ja to czuję. Wtuliłam twarz w ramię blondyna.
-Ja ciebie też kocham. – wyszeptałam i cmoknęłam go w ramię.
-Nie pozwolę komukolwiek cię skrzywdzić.
-Wiem. – odsunął mnie lekko od siebie.
-Jesteś zmęczona. Musisz się przespać. – wstał z łóżka. – Ja niestety muszę wracać do domu. Mama na pewno się o mnie martwi. - Pokiwałam głową ze zrozumieniem. – Dasz sobie radę sama?
-Tak. Dam radę. – uśmiechnął się słabo i delikatnie pocałował mnie w czoło.
-Dobranoc. Śpij dobrze. Jak będziesz miała jakiś problem, zadzwoń do mnie.
-Dobrze, dobranoc. – odprowadziłam go wzrokiem do drzwi.
Ciche trzaśniecie zasygnalizowało mi, że Justin wyszedł. Wstałam z łóżka i zaraz tego pożałowałam. Kiedy tylko stanęłam okropny ból rozlał się od mojej stropy w górę. Cholera. Uniosłam w górę niesprawną część ciała i skacząc, dotarłam do łazienki. Wyciągnęłam z szafki dwa bandaże elastyczne i usiadłam na toalecie. Obwiązałam nimi uszkodzoną stopę. Przynajmniej tyle mogę teraz zrobić.
Kiedy ponownie stanęłam, nie poczułam już aż tak silnego bólu. Mogłam chodzić, ale kuśtykając. Podeszłam do umywalki i przemyłam twarz chłodną wodą.
Moje myśli powędrowały do Justina. Uratował mnie przed zgwałceniem i powiedział, że mnie kocha. Myślałam, że tylko ja to do niego czułam, ale jak się okazało, on też. Chciałabym, żeby ze mną dzisiaj został, jednak nie mogłabym wtedy zrobić tego, co chcę. Powstrzymałby mnie przed tym.
Umyłam zęby i doprowadziłam moje włosy do normalnego stanu. Przeszłam do garderoby i wyciągnęłam z niej jeansy, koszulkę z Batmanem i świeżą bieliznę. Wróciłam do łazienki i przebrałam się. Starą bieliznę i bluzę Justina wrzuciłam do kosza na pranie. Związałam włosy w wysokiego kucyka i wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam spod łóżka sportową torbę i znowu weszłam do garderoby.
Zgarnęłam parę jeansowych spodenek, dwa topy, bluzę, sandały, dresy i za duży T-shirt z napisem „Love Never Dies”. Wsadziłam to wszystko do torby i dorzuciłam jeszcze bieliznę na trzy dni.
Z łazienki zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i dorzuciłam je do mojego bagażu głównego. Główna torba zawierała: telefon, ładowarkę do telefonu, iPoda, słuchawki, dowód osobisty, prawo jazdy, dokumenty Range Rovera ciotki Lilly, laptopa wraz z zasilaczem i portfel wyposażony z kartę.
Zabrałam wszystko i zeszłam na dół. Pogasiłam wszystkie światła i wyszłam przed dom. Zamknęłam drzwi i szybko skierowałam się w drogę do szkoły, gdzie zostawiłam samochód.
Nie minęło pięć minut, a ja już byłam cała przemoczona. Lało tak, że masakra. Widoczność na drodze będzie straszna.
Po dość długim i bolesnym spacerze doszłam do szkoły. Wsiadłam do Range Rovera i wpisałam w GPS adres Yoko. Prawie cztery tysiące kilometrów. Dam radę. Będę musiała się kilka razy zatrzymać na nocleg, ale dojadę tam. A może lepiej złapać samolot? Nie. Bilety kupuje się z dużym wyprzedzeniem. Muszę znieść drogę samochodem.
Pierwszy nocleg zrobię w Chicago niedaleko autostrady 66. Potem w Oklahoma City, Phoenix i prosto do Los Angeles. Przeprogramowałam GPS na Chicago i ruszyłam.

~.~
Ta dam - rozdział piętnasty. Mam nadzieję, że się wam podoba. Dziękuję za te 16 komentarzy pod poprzednim rozdziałem :) Cieszę się, że mam dla kogo pisać. Kocham Was :*
Jeśli chcecie, żebym Was informowała o nowych rozdziałach, napiszcie swoje twittery w komentarzu pod rozdziałem lub w zakładce 'informowani'.
NOWY ROZDZIAŁ - PIĄTEK!

JEŚLI ROZDZIAŁ CI SIĘ SPODOBAŁ, PROSZĘ SKOMENTUJ GO. WSZELKIE KOMENTARZE MOTYWUJĄ MNIE DO DALSZEGO PISANIA :)

15 komentarzy:

  1. świetny :) dobrze, że jason jej nie tknął i justin ją uratował uhu

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że ją uratuje. Już się przestraszyłam, że jak weszli do jego domu to ich tam nie ma, że on ją gdzieś wywiózł czy coś. Ale teraz się zastanawiam co Ryan zrobił, gdy Justin pojechał ;)
    + KOCHAM TO JAK PISZESZ I PAMIĘTAJ, ŻE MASZ PISAĆ ZAWSZE! <3
    A jak zdecydujesz się zrezygnować z powodu braku weny lub braku czasu, albo hejtów to pamiętaj:
    ZNAJDĘ CIĘ I KURWA ZABIJĘ. CZAISZ?
    ..dobra nic XD kc bardzo @oliifia

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Ciekawi mnie co Ryan z nim zrobił. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam twojego bloga. Kocham twoje pisanie. :D Jesteś niesamowita :D
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetnee <3 Fajnie,wyznali sobie miłość :) est ciekawie,zobaczymy co dalej.
    Czekam na kolejny xx
    @DameeBelieber

    OdpowiedzUsuń
  6. bosko <3 tylko czemu ona wyjeżdza przecież powiedzieli sobie ze sie kochają... :(

    OdpowiedzUsuń
  7. avsjurengtcjkeujyk *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie mogę doczekać się następnego. Weny życzę <3 Dem xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Ło! Wyznali sobie miłość! Ale dlaczego ona ucieka i go nie powiadamia? No weź! Coś mi tu nie gra! Chce kolejny i to już! Kels. xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj przeczytalam wszystkie rozdzialy na raz :) kooooocham ^^ czekam na nastepny
    @Always_with_Jus

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski rozdział ndxcnvfcxmd'cnxfmd @Furby_xoxo

    OdpowiedzUsuń