poniedziałek, 30 września 2013

17. SKATING'S MY LIFE

ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ GABRYSI, KTÓRA TOWARZYSZYŁA MI PODCZAS KOŃCZENIA GO. DZIĘKI ZA MIŁE TOWARZYSTWO I POPRAWIENIE MI HUMORU PO 11 GODZINACH W PSYCHIATRYKU ZWANYM POTOCZNIE SZKOŁĄ. JESTEŚ WIELKA, UWIELBIAM CIĘ :)

 Justin’s POV

Muszę przyznać, odkąd poznałem Miley, nie sądziłem, że może wyglądać jeszcze lepiej. Styl skata bardzo do niej pasował. W oczojebnym, różowym fullcapie, przydużej, luźnej koszulce Adidasa, obcisłych jeansach i białych Nike’ach za kostkę wyglądała tak seksownie, że nie da się nawet opisać. Ogólnie nie przepadam za dziewczynami ubierającymi się w tym stylu, ale Cyrus to zupełnie co innego. Mam ochotę ją przelecieć tu i teraz. Gorzej, bo nie za bardzo jest jak.
Tłum ludzi napierał na nas z taką siłą, że musiałem bardzo uważać, by nie przygnieść Miley do barierki przed nią. Nie było to proste, ale jakoś sobie radziłem. Głośna muzyka dudniła z głośników porozstawianych po skate parku. Nie czekam nawet na Tony’ego Hawka czy coś. Czekam aż moja dziewczyna wskoczy na rampę. Jeżdżę na desce, ale nie kocham tego tak jak ona. Wolę koszykówkę.
-Za dziesięć minut powinno się zacząć. – zawołała Yoko tak, żebyśmy ją usłyszeli.
-Boże. Nie mogę się doczekać. Ostatnio nawet nie wiedziałyśmy o tym, że Hawk będzie w LA i nie poszłyśmy. – Miley spojrzała w górę na rampę niewyobrażalnej wysokości. – Jak my tam wejdziemy?
-Z boku jest wejście.
-Ta rampa jest niewiele niższa od tych, co są na Los Angeles X-Games.
-Tamte mają około dwudziestu metrów, ta ma niecałe osiemnaście. – o kurwa. Rampa gigant.
-Justin, jeździsz na desce? – Miley obróciła głowę w moją stronę.
-Tak, ale wolę koszykówkę. – wzruszyłem ramionami i nachyliłem się do jej ucha. – Ale nie mogę się doczekać widoku ciebie na desce. – dziewczyna zarumieniła się i cicho zachichotała. Uśmiechnąłem się do siebie widząc, jaką reakcję u niej wywołałem.
-Niedługo zobaczysz, ale… - nie zdążyła dokończyć, ponieważ głos prowadzącego całą imprezę rozległ się po parku.
-Witam Was wszystkich na otwarciu Westchester Skate Park! – tłum zaczął wiwatować i krzyczeć. – Zgodnie z obietnicą, gościmy dzisiaj prawdziwą legendę skateboardingu! Przed Wami niesamowity Tony Hawk! – prowadzący przeciągnął nazwisko, a tłum zgromadzony w skate parku zaczął krzyczeć tak głośno, że nie słyszałem swoich myśli.
Wysoki facet pojawił się w zasięgu naszego wzroku. Miley szybko wyciągnęła z tylnej kieszeni swojego czarnego iPhone’a i zaczęła nagrywać wszystko, co się działo. Z ust stojącej obok Yoko wydarło się głośne „O mój Boże”, kiedy Hawk stanął na krawędzi rampy.
W chwili, w której rozpoczął się pokaz przeróżnych wyczynów Tony’ego, dziewczyny zaczęły skakać i piszczeć. Miley najwyraźniej zapomniała o tym, że nagrywanie w jej telefonie jest włączone. Objąłem ją jednym ramieniem, żeby ją nieco przystopować, a drugą ręką odebrałem jej iPhone’a.
-Może ja to nakręcę? – powiedziałem jej do ucha. Kiwnęła głową, nie odrywając wzroku od skatera. Obróciłem urządzenie na bok i skupiłem się na kręceniu pokazu.
***
Po około godzinie, Yoko pociągnęła mnie i Miley w stronę grupki ochroniarzy.
-Idziemy jeździć. – zawołała. Poczułem w dłoni wibrację i spojrzałem na wyświetlacz. Zmarszczyłem brwi, widząc wyświetlające się męskie imię.
-Miley, jakiś Austin do ciebie dzwoni. – podałem jej telefon. Odebrała i zakryła wolne ucho dłonią, żeby lepiej słyszeć.
-Siema, niggzie. Gdzie jesteście? – odwróciła się w stronę tłumu i zaczęła się po nim rozglądać. Po chwili uśmiechnęła się i machnęła kilkukrotnie ręką nad głową. – Widzisz mnie?... Dobra. -  rozłączyła się i wepchnęła iPhone’a do tylnej kieszeni swoich jeansów. – Austin i Carly już są. Mamy się spotkać z nimi na backstage’u.
-A Jo?
-Kontuzja.
-Uuuu. Szkoda, nie wie, co traci. – Miley zaśmiała się.
-Raczej dobrze wie.
Podeszliśmy do ochroniarzy. Yoko wyjęła wejściówki i pokazała je.
-Imiona i nazwiska. – powiedział łysy facet.
-Yoko Kashida, Miley Cyrus, Justin Bieber, Austin Lemon i Carly Jones. – mężczyzna zapisał nasze imiona i weszliśmy na backstage. – Och, i jeszcze jedno. Austin i Carly do nas dojdą. – facet skinął głową, rozumiejąc.
Skierowaliśmy się do wejścia na mega rampę.

Miley’s POV

Odkąd dołączyli do nas Austin i Carly, Justin zachowuje się bardzo dziwnie. Co do jego stosunku do Carly, to jest spoko, ale do Austina. Jest przy nim spięty i zwraca się do niego oschle. Mam wrażenie, że jest zazdrosny, lub coś takiego. Nie wiem, czemu. Ja i Austin jesteśmy tylko przyjaciółmi ze szkoły. Jeździmy razem na deskach, czasami podrzucał mnie do domu na BMXie i na tym się to kończyło. Nigdy między nami niczego nie było i nigdy nie będzie. Justin nie ma o co być zazdrosny.
-Jeździłaś odkąd wyjechałaś? – Carly spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami.
-Nie, ale nie powinno być źle. – uśmiechnęłam się do niej.
-No ja myślę. – podeszłyśmy do krawędzi rampy wielkości X-Games. Spojrzałam w dół. Nie było tak wysoko, jak się wydawało z dołu. – No to jedziemy.
Carly umieściła deskę na krawędzi rampy, przytrzymują ją stopą. Zrobiłam to samo. Tłum zaczął krzyczeć i nas dopingować. Haha. Jeszcze nigdy nie miałam takiej publiczności. Dam radę. Po chwili znalazłam się w jakieś trzy metry nad krawędzią rampy. Carly tuż obok mnie.
Wykonałyśmy niezliczoną ilość trików, w tym: kickflipy, ollie, backsidy, grindy itd. Tłum krzyczał głośnie z każdym skokiem. Zdecydowanie jestem w swoim żywiole. Zerknęłam szybko na Justina. W jego oczach dostrzegłam pożądanie. Czyżby się podniecił, oglądając mnie? Kiedy zaczęłam tracić prędkość, zawołałam Carly. Podczas bluntslida, złapałam za deskę i zjechałam na kolanach w dół rampy. Dziewczyna zrobiła lipslida i znalazła się niedaleko mnie. Rozległ się wrzask ludzi i głośne oklaski. Wstałyśmy i, z wielkimi uśmiechami na twarzach, pomachałyśmy tłumowi. Podeszłyśmy do drabinki, żeby wejść na szczyt.
-Wymiatasz, laska. – zawołała Carly, na co ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Dwa miesiące nie jeździłam, ale jak widać, niewiele to zmieniło.
-No i właśnie dobrze. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę.
-Wyobrażam to sobie, bo sama się cieszę. – zaśmiałyśmy się razem i weszłyśmy z powrotem na rampę. Yoko i Austin już jeździli. Podeszłam do Justina i przytuliłam się do niego. Od razu wyczułam, że wszystkie jego mięśnie są napięte.
-Co się tak spinasz? – spojrzałam w górę, na jego twarz. Jest ode mnie o ponad głowę wyższy i to trochę krępujące.
-Nie spinam się. – uśmiechnął się uspokajająco. Ta, jasne.
-Spinasz, przecież widzę. – westchnęłam. – Justin, co się dzieje?
-Powiedzmy, że ten Austin mi się nie podoba. A konkretnie nie podoba mi się sposób, w jaki na ciebie patrzy. – wiedziałam, że jest zazdrosny.
-Wyluzuj. Między mną, a Austinem niczego nie było, nie ma i nie będzie. To tylko przyjaciel.
-Mam taką nadzieję. – nachylił się do mnie. – Bo jesteś tylko moja. – zarumieniłam się.
-Twoja, twoja. – odparłam, a Justin cmoknął mnie delikatnie w usta. – Idziemy jutro na plażę?
-Pomyślmy. – udał, że się zastanawia. – Ty plus seksowne bikini? Brzmi zachęcająco.
Zarumieniłam się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe.
-Zamknij się. – bąknęłam, chowając twarz w jego pierś. Wibracje przeszły przez ciało chłopaka, kiedy zaśmiał się cicho.
-Nie mogę się doczekać. – wyszeptał w moje włosy.

Justin’s POV *10 hours later*

-Justin, wstawaj. – mocno rozdrażniony, damski głos wyrwał mnie z głębokiego snu. Mruknąłem niezadowolony i obróciłem się na brzuch, wciskając twarz w miękką poduszkę. – Bieber, do jasnej cholery, wstawaj. – mocne szarpnięcie oderwało na chwilę moje ramię od materaca. Warknąłem, nadal nie mając zamiaru wstawać. – Dobra. Tak się bawisz? Bardzo proszę.
Do tej pory łóżko uginało się pod ciężarem dziewczyny, ale wróciło do normalnego kształtu, kiedy wstała. Ucieszyłem się, że dała mi spokój i wygodnie rozluźniłem na miękkim materacu. Niestety, mój spokój nie trwał długo. Lodowata woda uderzyła w moje odkryte plecy, mocząc nie tylko mnie, ale również całe łóżko.
-Co do cholery? – zerwałem się na równe nogi i z rozwścieczeniem i zarazem niedowierzaniem spojrzałem na sprawcę.
-Wstałeś. – Miley uśmiechnęła się zadowolona z siebie. W ręku trzymała miskę po wodzie.
-Wiesz, co zrobiłaś? – spytałem z łobuzerskim uśmiechem.
-Obudziłam cię? – odpowiedziała z przymrużonymi oczami.
-Dokładnie. A wiesz, co się teraz stanie? – podszedłem o krok bliżej i przekrzywiłem lekko głowę na bok. Miley uniosła lekko jedną brew, starając się zrozumieć, co mam na myśli. Postanowiłem jej to ułatwić.
Złapałem ją za biodra i pociągnąłem na łóżko. Usiadłem na niej okrakiem i zacząłem łaskotać. Bezbronna dziewczyna zaczęła się śmiać i próbować odepchnąć moje dłonie.
-Jus-Justin… - śmiech. – Przeestań…
-Przeproś, a dam ci spokój. – uśmiechnąłem się do niej, a ona robiła wszystko, żeby tylko oderwać moje dłonie od swojego brzucha.
-Przep..przepraaaaaszaaaaaam! – zawołała. Odpuściłem i zszedłem z niej.
-Grzeczna dziewczynka. – uśmiechnąłem się zwycięsko. Miley próbowała złapać oddech i po chwili spojrzała na mnie z rozbawieniem.
-Nienawidzę cię.
-Udam, że się obrażam. – wydąłem usta i założyłem ręce na piersi. Moja reakcja wywołała salwę śmiechu u dziewczyny.
-Jak pięciolatek. – wymamrotała, wstając z mokrego łóżka. – Zbieraj się. Jedziemy na plażę.
Uśmiechnąłem się, kiedy przez moje myśli przebił się obraz sprzed kilku tygodni, kiedy widziałem Miley nago.
-Co? – spytała, marszcząc brwi.
-Wyobrażałem sobie ciebie w bikini. – wywróciła oczami i podeszła do drzwi.
-Zbieraj się. – zawołała i wyszła z pokoju.

Miley’s POV

Zamknęłam za sobą drzwi pokoju Justina i przeszłam przez przedpokój, w stronę sypialni Yoko. Weszłam do środka.
-Wstał? – Yoko zerknęła na mnie sponad ekranu swojego laptopa.
-Tak, ale musiałam go do tego zmusić. – zachichotałam na wspomnienie gwałtownej reakcji Justina, kiedy wylałam na niego miskę z lodowatą wodą. – Nie rozumiem jak można tak mocno spać.
-Powiedziała dziewczyna, której za nic się nie da obudzić. – spojrzałam na przyjaciółkę jakby miała osiem głów.
-Nieprawda. Nie mam mocnego snu. – bąknęłam.
-Uważaj, bo w to uwierzę. – wywróciłam oczami dobrze wiedząc, że ma rację. – Idziecie na plażę, więc potrzebujesz jakiegoś kostiumu. – Yoko zerwała się z łóżka i pobiegła do garderoby. Stałam jak wryta, bojąc się, co wymyśli tym razem. Wróciła po kilku minutach z białym materiałem w ręku. – Nie dziękuj. Po prostu załóż. Na mnie jest trochę za duży, a ty jesteś wyższa i masz więcej w cyckach.
Zaśmiałam się z ostatniego stwierdzenia i wzięłam od niej kostium.
-Serio, Yoko? Serio? – mocno zaakcentowałam ostanie słowo i podeszłam do drzwi łazienki.
-No co? To prawda. – uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
Uznałam, że nie będę brała prysznica. I tak będę musiała to zrobić po powrocie z plaży. Mimo, że woda w oceanie nie jest zbyt ciepła, uwielbiam w nim pływać. To kwestia przyzwyczajenia. Zdjęłam swoją koszulkę i rzuciłam ją razem ze spodenkami na podłogę. Szybko założyłam biały, dwuczęściowy kostium ze złotymi elementami. Dobrze na mnie leżał, nigdzie nie odstawał. Zdjęłam z ręki gumkę i związałam włosy w wysokiego kucyka. Spojrzałam na swoje odbicie w ogromnym lustrze i uśmiechnęłam się do siebie. W ostatnich dniach nieco schudłam, co mi się bardzo podobało. Nienawidzę, jak mój brzuch nie jest płaski jak decha. Zawsze wtedy robię wszytko, żeby pozbyć się zbędnych kilogramów. Podeszłam do umywalki i szybko umyłam ręce, twarz i zęby.
Wyszłam z łazienki i, ignorując komentarze Yoko na temat tego, jak seksownie wyglądam, podeszłam do mojej torby. Wyciągnęłam z niej krótkie jeansowe spodenki i luźny, biały top. Naciągnęłam je na siebie, zasłaniając biały kostium kąpielowy i wsunęłam czarne Vansy na stopy.
-Weź oddaj mi swoje ciało. - rozbawiona, spojrzałam na przyjaciółkę.
-Nie chcesz go.
-Chcę.
-To zabieraj, bo ja nie chcę. - zaśmiałyśmy się jednocześnie.
-Dobra. Nie karz czekać swojemu chłopakowi. - wywróciłam oczami i wcisnęłam koc i olejek do opalania do torby.
-Lecę. - wstałam z podłogi i skierowałam się do drzwi.
-Zabezpieczcie się. - zatrzymałam się i powoli obracając, spojrzałam na Yoko, jakby miała z osiem głów.
-Dzięki, mamo. - otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Zbiegłam na dół po schodach i zobaczyłam Justina, wyciągającego coś z lodówki. Miał na sobie fioletowy t-shirt w serek i białe spodenki do pływania. Obrócił się z kubeczkiem jogurtu, kiedy położyłam torbę na blacie wyspy kuchennej.
-Jedziemy? - uniósł w górę brwi, skanując mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Tak.
-Okej. - Justin otworzył jogurt i wypił go kilkoma szybkimi łykami. - To idziemy.
Zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam za nim z domu. Ostre promienie słoneczne raziły mnie w oczy. Podeszliśmy do samochodu i wrzuciłam wypchany po brzegi materiał na tylne siedzenie Range Rovera.
-Prowadzę. - powiedział Justin, wyjmując mi kluczyki z ręki.
-Trafisz? - spytałam z rozbawieniem. Nie mam nic przeciwko temu, żeby prowadził, ale dojechać na plażę w Malibu nie jest łatwo. Już szczególnie, kiedy nie zna się ulic LA.
-Mam ciebie. Na pewno znasz drogę. – podszedł do drzwi samochodu i otworzył je. – Wskakuj, mała.
Wywróciłam figlarnie oczami i wspięłam się na wysokie siedzenie. Justin zamknął drzwi i obszedł Range Rovera. Otworzyłam schowek i wyjęłam z niego moje złote Ray-Bany. Zauważyłam tam jeszcze czarną parę. Wyciągnęłam je, myśląc o Bieberze. Kiedy wsiadł na miejsce kierowcy, spojrzałam na niego.
-Chcesz? – uniosłam lekko w górę czarne Ray-Bany.
-Pewnie. – wziął je ode mnie i założył na nos. Jęknęłam głośno.
-Wyglądasz w nich o wiele lepiej ode mnie. – udałam naburmuszoną i założyłam swoje okulary.
-Codziennie wyglądasz cholernie seksownie, kochanie. Okulary niewiele dają. – poczułam, jak na moje policzki wypełza rumieniec.
-Jedź już, bo miejsca nie znajdziemy.
-Kieruj. – odpowiedział, uruchamiając silnik.
***
Planowałam poprowadzić Justina na główną plażę, ale zmieniłam zdanie. Wolałam uniknąć spotkania niektórych osób i zdecydowałam się na ustronną, niestrzeżoną plażę w niewielkiej zatoczce, kawałek za przystaną jachtową w Santa Monica. Praktycznie nigdy nie widziałam tam innych ludzi, więc powinnyśmy być sami. Woda długo nie sięgała mi powyżej piersi. Siatka, chroniąca przed meduzami, rekinami i innymi niebezpiecznymi zwierzętami, chroni jeszcze tę część wybrzeża. Można uznać, że jeśli się nie potopimy, to jest bezpiecznie.
Ciepłe powietrze omiotło mnie, kiedy wysiadłam z samochodu. Od plaży dzieliła nas gęsta makia, czy jak to tam się zwie.
-Zgaduję, że musimy tędy przejść. – stwierdził Justin, patrząc na gąszcz.
-Jest ścieżka. – złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę wydeptanego przejścia.
Po kilku minutach, do moich butów zaczął wsypywać się miękki piasek. Wiedziałam, że za kilka metrów moim oczom ukażę się ocean, za którym bardzo tęskniłam.
-Poczekaj. – zatrzymałam Justina i schyliłam się, zdejmując z nóg Vansy. Justin był już bez butów. Nawet nie wiem, kiedy je zdjął.
Wyszliśmy z gąszczu i naszym oczom ukazała się szeroka plaża i błękitny ocean. Przeszliśmy kawałek w głąb zatoki, brodząc w, o dziwo, ciepłej wodzie.
-Myślałem, że woda w Pacyfiku jest cieplejsza. – Typowy turysta.
-Każdy tak myśli. Pacyfik jest ciepły, ale nie w pobliżu Kalifornii. Tu jest zimny prąd, więc woda nie jest jakoś szczególnie ciepła, ale to kwestia przyzwyczajenia. – uśmiechnęłam się do niego.
Wyszłam z wody i weszłam na plażę. W odległości około trzech metrów od brzegu, rzuciłam na piasek buty.
-Tutaj? – Justin również rzucił na piasek buty.
-Nie musimy iść nigdzie dalej. – wyciągnęłam z torby koc, po czym rzuciłam ją obok butów. – Pomożesz?
-Pewnie.
Justin pomógł mi rozłożyć niebieski koc na palącym gruncie. Odsunęłam się nieco, żeby zbytnio nie zapiaszczyć materiału i ściągnęłam z bioder spodenki. Po chwili zrobiłam to samo z topem. Poprawiłam sznurki kostiumu, żeby przypadkiem nic się nie rozwiązało i nigdzie mnie nie uwierało. Poczułam ciepłe dłonie na swoich biodrach. Justin wtulił swój nos w zagłębienie między moim ramieniem, a szyją.
-Jesteś tak cholernie seksowna, że nie wiem, jak długo jeszcze dam radę się powstrzymywać przed przeleceniem cię tu i teraz.
Poczułam, że na moje policzki wypełza rumieniec.
-Bez przesady. Nie wyglądam aż tak dobrze. – wymamrotałam, starając się wrócić myślami do rzeczywistości, a nie skupiać się na rosnącej chęci przystania na poprzednie zdanie Justina.
-Wyglądasz. Nawet nie wiesz, jak kurewsko seksownie. Podniecasz mnie. – w tej właśnie chwili poczułam coś długiego i twardego, przyciśniętego do mojej pupy.
Gdyby tylko była taka możliwość, moje serce wyrwałoby się z mojej piersi i uciekło do Nevady. Biło z taką prędkością, że sama nie potrafię określić częstotliwości.

Justin, najwyraźniej czując, co się ze mną dzieje, obrócił mnie delikatnie do siebie i złączył nasze usta w gorącym pocałunku. Jego język z łatwością wślizgnął się do mojej buzi i zdominował ją. Wplotłam palce w jego włosy i zaczęłam lekko ciągnąc za ich końce. Dłoń blondyna zjechała na moją pupę i ścisnęła ją, przez co jęknęłam mu w usta. Nawet nie zdążyłam się zorientować, jak znalazłam się na kocu, a Justin nade mną. 

~.~
Hahahahaahahahaha. Kocham kończyć w takich momentach. Musiałam przerwać, inaczej Miley straci dziewictwo, a tego przecież nie chcemy ;p
Co do następnego rozdziału. Nie wiem, kiedy go dodam. Zaczęłam już go pisać, ale ze względu na problemy z laptopem, nie mogę określić konkretnej daty opublikowania. Z telefonu jest to takie trochę niemożliwe. Zaglądajcie na mojego twittera tak jakoś od piątku. Powinnam już wtedy wiedzieć, kiedy możliwie się on pojawi.
Jeśli chcesz, żebym informowała Cię o następnych rozdziałach, wpisz swój username w komentarzu pod rozdziałem lub w zakładce 'Informowani'
JEŚLI CZYTASZ ROZDZIAŁ, PROSZĘ SKOMENTUJ GO! OPINIE CZYTELNIKÓW SĄ DLA MNIE BARDZO WAŻNE!

16 komentarzy:

  1. DZIĘKUJE ZA DEDYKACJE <3 JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE? fgnszxcnfdhrcjxedksaluh ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejciuu ! Kocham to opowaidanie i czekam na nowy rozdział Miley & Justin admlksnfsknfs
    możesz mnie informować ? @LoveDreams_x

    OdpowiedzUsuń
  3. A tam niech straci dziewictwo :) hah czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde musiałaś przerwać? hah Świetny rozdział.Justin i Miley kabsjsgzjzisjsjs Czekam kolejny rozdział.
    @Furby_xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Dgkdgxfjnrhcdgvguh ejjj!!! W takich momentach się nie przerywa!!! Miałam się uczyć na fizyke no ale cóż nowy rozdział to nowy rozdział.XD
    @YepIamABatman

    OdpowiedzUsuń
  6. I dalej w takim momencie :D:D No jak zawsze genialne uwielbiam twoje opowiadanie jest takie dobre ;)
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. a niech traci to dziewictwo :)))))) LOLLY CZUWA xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Normalnie zajebistee :***
    Kocham cię
    Boskoo piszesz :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. zajebiste zajebiste zajebiste !! <3
    aż brak słów.
    ale w serio w takim momencie no eeejj ;C <3
    ale i tak cię kocham ;)
    @coldbelieber

    OdpowiedzUsuń
  10. O. Kurde. Świetny. Zakochałam. Się. O. M. G.
    Kels. xx

    OdpowiedzUsuń