ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ GABRYSI, KTÓRA TOWARZYSZYŁA MI PODCZAS KOŃCZENIA GO. DZIĘKI ZA MIŁE TOWARZYSTWO I POPRAWIENIE MI HUMORU PO 11 GODZINACH W PSYCHIATRYKU ZWANYM POTOCZNIE SZKOŁĄ. JESTEŚ WIELKA, UWIELBIAM CIĘ :)
Justin’s POV
Muszę przyznać,
odkąd poznałem Miley, nie sądziłem, że może wyglądać jeszcze lepiej. Styl skata
bardzo do niej pasował. W oczojebnym, różowym fullcapie, przydużej, luźnej
koszulce Adidasa, obcisłych jeansach i białych Nike’ach za kostkę wyglądała tak
seksownie, że nie da się nawet opisać. Ogólnie nie przepadam za dziewczynami
ubierającymi się w tym stylu, ale Cyrus to zupełnie co innego. Mam ochotę ją
przelecieć tu i teraz. Gorzej, bo nie za bardzo jest jak.
Tłum ludzi
napierał na nas z taką siłą, że musiałem bardzo uważać, by nie przygnieść Miley
do barierki przed nią. Nie było to proste, ale jakoś sobie radziłem. Głośna
muzyka dudniła z głośników porozstawianych po skate parku. Nie czekam nawet na
Tony’ego Hawka czy coś. Czekam aż moja dziewczyna wskoczy na rampę. Jeżdżę na
desce, ale nie kocham tego tak jak ona. Wolę koszykówkę.
-Za dziesięć
minut powinno się zacząć. – zawołała Yoko tak, żebyśmy ją usłyszeli.
-Boże. Nie mogę
się doczekać. Ostatnio nawet nie wiedziałyśmy o tym, że Hawk będzie w LA i nie
poszłyśmy. – Miley spojrzała w górę na rampę niewyobrażalnej wysokości. – Jak
my tam wejdziemy?
-Z boku jest
wejście.
-Ta rampa jest
niewiele niższa od tych, co są na Los Angeles X-Games.
-Tamte mają
około dwudziestu metrów, ta ma niecałe osiemnaście. – o kurwa. Rampa gigant.
-Justin,
jeździsz na desce? – Miley obróciła głowę w moją stronę.
-Tak, ale wolę
koszykówkę. – wzruszyłem ramionami i nachyliłem się do jej ucha. – Ale nie mogę
się doczekać widoku ciebie na desce. – dziewczyna zarumieniła się i cicho
zachichotała. Uśmiechnąłem się do siebie widząc, jaką reakcję u niej wywołałem.
-Niedługo
zobaczysz, ale… - nie zdążyła dokończyć, ponieważ głos prowadzącego całą
imprezę rozległ się po parku.
-Witam Was
wszystkich na otwarciu Westchester Skate Park! – tłum zaczął wiwatować i
krzyczeć. – Zgodnie z obietnicą, gościmy dzisiaj prawdziwą legendę
skateboardingu! Przed Wami niesamowity Tony Hawk! – prowadzący przeciągnął
nazwisko, a tłum zgromadzony w skate parku zaczął krzyczeć tak głośno, że nie
słyszałem swoich myśli.
Wysoki facet
pojawił się w zasięgu naszego wzroku. Miley szybko wyciągnęła z tylnej kieszeni
swojego czarnego iPhone’a i zaczęła nagrywać wszystko, co się działo. Z ust
stojącej obok Yoko wydarło się głośne „O mój Boże”, kiedy Hawk stanął na
krawędzi rampy.
W chwili, w
której rozpoczął się pokaz przeróżnych wyczynów Tony’ego, dziewczyny zaczęły
skakać i piszczeć. Miley najwyraźniej zapomniała o tym, że nagrywanie w jej
telefonie jest włączone. Objąłem ją jednym ramieniem, żeby ją nieco
przystopować, a drugą ręką odebrałem jej iPhone’a.
-Może ja to
nakręcę? – powiedziałem jej do ucha. Kiwnęła głową, nie odrywając wzroku od
skatera. Obróciłem urządzenie na bok i skupiłem się na kręceniu pokazu.
***
Po około
godzinie, Yoko pociągnęła mnie i Miley w stronę grupki ochroniarzy.
-Idziemy
jeździć. – zawołała. Poczułem w dłoni wibrację i spojrzałem na wyświetlacz.
Zmarszczyłem brwi, widząc wyświetlające się męskie imię.
-Miley, jakiś
Austin do ciebie dzwoni. – podałem jej telefon. Odebrała i zakryła wolne ucho
dłonią, żeby lepiej słyszeć.
-Siema,
niggzie. Gdzie jesteście? – odwróciła się w stronę tłumu i zaczęła się po nim
rozglądać. Po chwili uśmiechnęła się i machnęła kilkukrotnie ręką nad głową. –
Widzisz mnie?... Dobra. - rozłączyła się
i wepchnęła iPhone’a do tylnej kieszeni swoich jeansów. – Austin i Carly już
są. Mamy się spotkać z nimi na backstage’u.
-A Jo?
-Kontuzja.
-Uuuu. Szkoda,
nie wie, co traci. – Miley zaśmiała się.
-Raczej dobrze
wie.
Podeszliśmy do
ochroniarzy. Yoko wyjęła wejściówki i pokazała je.
-Imiona i
nazwiska. – powiedział łysy facet.
-Yoko Kashida,
Miley Cyrus, Justin Bieber, Austin Lemon i Carly Jones. – mężczyzna zapisał
nasze imiona i weszliśmy na backstage. – Och, i jeszcze jedno. Austin i Carly
do nas dojdą. – facet skinął głową, rozumiejąc.
Skierowaliśmy
się do wejścia na mega rampę.
Miley’s
POV
Odkąd dołączyli
do nas Austin i Carly, Justin zachowuje się bardzo dziwnie. Co do jego stosunku
do Carly, to jest spoko, ale do Austina. Jest przy nim spięty i zwraca się do
niego oschle. Mam wrażenie, że jest zazdrosny, lub coś takiego. Nie wiem,
czemu. Ja i Austin jesteśmy tylko przyjaciółmi ze szkoły. Jeździmy razem na
deskach, czasami podrzucał mnie do domu na BMXie i na tym się to kończyło.
Nigdy między nami niczego nie było i nigdy nie będzie. Justin nie ma o co być
zazdrosny.
-Jeździłaś odkąd
wyjechałaś? – Carly spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami.
-Nie, ale nie
powinno być źle. – uśmiechnęłam się do niej.
-No ja myślę. –
podeszłyśmy do krawędzi rampy wielkości X-Games. Spojrzałam w dół. Nie było tak
wysoko, jak się wydawało z dołu. – No to jedziemy.
Carly umieściła
deskę na krawędzi rampy, przytrzymują ją stopą. Zrobiłam to samo. Tłum zaczął
krzyczeć i nas dopingować. Haha. Jeszcze nigdy nie miałam takiej publiczności.
Dam radę. Po chwili znalazłam się w jakieś trzy metry nad krawędzią rampy.
Carly tuż obok mnie.
Wykonałyśmy
niezliczoną ilość trików, w tym: kickflipy, ollie, backsidy, grindy itd. Tłum
krzyczał głośnie z każdym skokiem. Zdecydowanie jestem w swoim żywiole.
Zerknęłam szybko na Justina. W jego oczach dostrzegłam pożądanie. Czyżby się
podniecił, oglądając mnie? Kiedy zaczęłam tracić prędkość, zawołałam Carly.
Podczas bluntslida, złapałam za deskę i zjechałam na kolanach w dół rampy.
Dziewczyna zrobiła lipslida i znalazła się niedaleko mnie. Rozległ się wrzask
ludzi i głośne oklaski. Wstałyśmy i, z wielkimi uśmiechami na twarzach,
pomachałyśmy tłumowi. Podeszłyśmy do drabinki, żeby wejść na szczyt.
-Wymiatasz,
laska. – zawołała Carly, na co ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Dwa miesiące
nie jeździłam, ale jak widać, niewiele to zmieniło.
-No i właśnie
dobrze. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę.
-Wyobrażam to
sobie, bo sama się cieszę. – zaśmiałyśmy się razem i weszłyśmy z powrotem na
rampę. Yoko i Austin już jeździli. Podeszłam do Justina i przytuliłam się do
niego. Od razu wyczułam, że wszystkie jego mięśnie są napięte.
-Co się tak
spinasz? – spojrzałam w górę, na jego twarz. Jest ode mnie o ponad głowę wyższy
i to trochę krępujące.
-Nie spinam
się. – uśmiechnął się uspokajająco. Ta, jasne.
-Spinasz,
przecież widzę. – westchnęłam. – Justin, co się dzieje?
-Powiedzmy, że
ten Austin mi się nie podoba. A konkretnie nie podoba mi się sposób, w jaki na
ciebie patrzy. – wiedziałam, że jest zazdrosny.
-Wyluzuj.
Między mną, a Austinem niczego nie było, nie ma i nie będzie. To tylko przyjaciel.
-Mam taką
nadzieję. – nachylił się do mnie. – Bo jesteś tylko moja. – zarumieniłam się.
-Twoja, twoja.
– odparłam, a Justin cmoknął mnie delikatnie w usta. – Idziemy jutro na plażę?
-Pomyślmy. –
udał, że się zastanawia. – Ty plus seksowne bikini? Brzmi zachęcająco.
Zarumieniłam
się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe.
-Zamknij się. –
bąknęłam, chowając twarz w jego pierś. Wibracje przeszły przez ciało chłopaka,
kiedy zaśmiał się cicho.
-Nie mogę się
doczekać. – wyszeptał w moje włosy.
Justin’s
POV *10 hours later*
-Justin,
wstawaj. – mocno rozdrażniony, damski głos wyrwał mnie z głębokiego snu.
Mruknąłem niezadowolony i obróciłem się na brzuch, wciskając twarz w miękką
poduszkę. – Bieber, do jasnej cholery, wstawaj. – mocne szarpnięcie oderwało na
chwilę moje ramię od materaca. Warknąłem, nadal nie mając zamiaru wstawać. –
Dobra. Tak się bawisz? Bardzo proszę.
Do tej pory
łóżko uginało się pod ciężarem dziewczyny, ale wróciło do normalnego kształtu,
kiedy wstała. Ucieszyłem się, że dała mi spokój i wygodnie rozluźniłem na
miękkim materacu. Niestety, mój spokój nie trwał długo. Lodowata woda uderzyła
w moje odkryte plecy, mocząc nie tylko mnie, ale również całe łóżko.
-Co do cholery?
– zerwałem się na równe nogi i z rozwścieczeniem i zarazem niedowierzaniem
spojrzałem na sprawcę.
-Wstałeś. –
Miley uśmiechnęła się zadowolona z siebie. W ręku trzymała miskę po wodzie.
-Wiesz, co
zrobiłaś? – spytałem z łobuzerskim uśmiechem.
-Obudziłam cię?
– odpowiedziała z przymrużonymi oczami.
-Dokładnie. A
wiesz, co się teraz stanie? – podszedłem o krok bliżej i przekrzywiłem lekko
głowę na bok. Miley uniosła lekko jedną brew, starając się zrozumieć, co mam na
myśli. Postanowiłem jej to ułatwić.
Złapałem ją za
biodra i pociągnąłem na łóżko. Usiadłem na niej okrakiem i zacząłem łaskotać.
Bezbronna dziewczyna zaczęła się śmiać i próbować odepchnąć moje dłonie.
-Jus-Justin… -
śmiech. – Przeestań…
-Przeproś, a
dam ci spokój. – uśmiechnąłem się do niej, a ona robiła wszystko, żeby tylko
oderwać moje dłonie od swojego brzucha.
-Przep..przepraaaaaszaaaaaam!
– zawołała. Odpuściłem i zszedłem z niej.
-Grzeczna
dziewczynka. – uśmiechnąłem się zwycięsko. Miley próbowała złapać oddech i po
chwili spojrzała na mnie z rozbawieniem.
-Nienawidzę
cię.
-Udam, że się
obrażam. – wydąłem usta i założyłem ręce na piersi. Moja reakcja wywołała salwę
śmiechu u dziewczyny.
-Jak
pięciolatek. – wymamrotała, wstając z mokrego łóżka. – Zbieraj się. Jedziemy na
plażę.
Uśmiechnąłem
się, kiedy przez moje myśli przebił się obraz sprzed kilku tygodni, kiedy
widziałem Miley nago.
-Co? – spytała,
marszcząc brwi.
-Wyobrażałem
sobie ciebie w bikini. – wywróciła oczami i podeszła do drzwi.
-Zbieraj się. –
zawołała i wyszła z pokoju.
Miley’s
POV
Zamknęłam za
sobą drzwi pokoju Justina i przeszłam przez przedpokój, w stronę sypialni Yoko.
Weszłam do środka.
-Wstał? – Yoko
zerknęła na mnie sponad ekranu swojego laptopa.
-Tak, ale
musiałam go do tego zmusić. – zachichotałam na wspomnienie gwałtownej reakcji
Justina, kiedy wylałam na niego miskę z lodowatą wodą. – Nie rozumiem jak można
tak mocno spać.
-Powiedziała
dziewczyna, której za nic się nie da obudzić. – spojrzałam na przyjaciółkę
jakby miała osiem głów.
-Nieprawda. Nie
mam mocnego snu. – bąknęłam.
-Uważaj, bo w
to uwierzę. – wywróciłam oczami dobrze wiedząc, że ma rację. – Idziecie na
plażę, więc potrzebujesz jakiegoś kostiumu. – Yoko zerwała się z łóżka i
pobiegła do garderoby. Stałam jak wryta, bojąc się, co wymyśli tym razem.
Wróciła po kilku minutach z białym materiałem w ręku. – Nie dziękuj. Po prostu
załóż. Na mnie jest trochę za duży, a ty jesteś wyższa i masz więcej w cyckach.
Zaśmiałam się z
ostatniego stwierdzenia i wzięłam od niej kostium.
-Serio, Yoko?
Serio? – mocno zaakcentowałam ostanie słowo i podeszłam do drzwi łazienki.
-No co? To
prawda. – uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
Uznałam, że nie
będę brała prysznica. I tak będę musiała to zrobić po powrocie z plaży. Mimo,
że woda w oceanie nie jest zbyt ciepła, uwielbiam w nim pływać. To kwestia
przyzwyczajenia. Zdjęłam swoją koszulkę i rzuciłam ją razem ze spodenkami na
podłogę. Szybko założyłam biały, dwuczęściowy kostium ze złotymi elementami.
Dobrze na mnie leżał, nigdzie nie odstawał. Zdjęłam z ręki gumkę i związałam
włosy w wysokiego kucyka. Spojrzałam na swoje odbicie w ogromnym lustrze i
uśmiechnęłam się do siebie. W ostatnich dniach nieco schudłam, co mi się bardzo
podobało. Nienawidzę, jak mój brzuch nie jest płaski jak decha. Zawsze wtedy
robię wszytko, żeby pozbyć się zbędnych kilogramów. Podeszłam do umywalki i
szybko umyłam ręce, twarz i zęby.
Wyszłam z
łazienki i, ignorując komentarze Yoko na temat tego, jak seksownie wyglądam,
podeszłam do mojej torby. Wyciągnęłam z niej krótkie jeansowe spodenki i luźny,
biały top. Naciągnęłam je na siebie, zasłaniając biały kostium kąpielowy i
wsunęłam czarne Vansy na stopy.
-Weź oddaj mi
swoje ciało. - rozbawiona, spojrzałam na przyjaciółkę.
-Nie chcesz go.
-Chcę.
-To zabieraj,
bo ja nie chcę. - zaśmiałyśmy się jednocześnie.
-Dobra. Nie
karz czekać swojemu chłopakowi. - wywróciłam oczami i wcisnęłam koc i olejek do
opalania do torby.
-Lecę. -
wstałam z podłogi i skierowałam się do drzwi.
-Zabezpieczcie
się. - zatrzymałam się i powoli obracając, spojrzałam na Yoko, jakby miała z
osiem głów.
-Dzięki, mamo.
- otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Zbiegłam na dół po schodach i
zobaczyłam Justina, wyciągającego coś z lodówki. Miał na sobie fioletowy
t-shirt w serek i białe spodenki do pływania. Obrócił się z kubeczkiem jogurtu,
kiedy położyłam torbę na blacie wyspy kuchennej.
-Jedziemy? -
uniósł w górę brwi, skanując mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Tak.
-Okej. - Justin
otworzył jogurt i wypił go kilkoma szybkimi łykami. - To idziemy.
Zarzuciłam
torbę na ramię i wyszłam za nim z domu. Ostre promienie słoneczne raziły mnie w
oczy. Podeszliśmy do samochodu i wrzuciłam wypchany po brzegi materiał na tylne
siedzenie Range Rovera.
-Prowadzę. -
powiedział Justin, wyjmując mi kluczyki z ręki.
-Trafisz? -
spytałam z rozbawieniem. Nie mam nic przeciwko temu, żeby prowadził, ale
dojechać na plażę w Malibu nie jest łatwo. Już szczególnie, kiedy nie zna się
ulic LA.
-Mam ciebie. Na
pewno znasz drogę. – podszedł do drzwi samochodu i otworzył je. – Wskakuj,
mała.
Wywróciłam
figlarnie oczami i wspięłam się na wysokie siedzenie. Justin zamknął drzwi i
obszedł Range Rovera. Otworzyłam schowek i wyjęłam z niego moje złote Ray-Bany.
Zauważyłam tam jeszcze czarną parę. Wyciągnęłam je, myśląc o Bieberze. Kiedy
wsiadł na miejsce kierowcy, spojrzałam na niego.
-Chcesz? –
uniosłam lekko w górę czarne Ray-Bany.
-Pewnie. –
wziął je ode mnie i założył na nos. Jęknęłam głośno.
-Wyglądasz w
nich o wiele lepiej ode mnie. – udałam naburmuszoną i założyłam swoje okulary.
-Codziennie
wyglądasz cholernie seksownie, kochanie. Okulary niewiele dają. – poczułam, jak
na moje policzki wypełza rumieniec.
-Jedź już, bo
miejsca nie znajdziemy.
-Kieruj. –
odpowiedział, uruchamiając silnik.
***
Planowałam
poprowadzić Justina na główną plażę, ale zmieniłam zdanie. Wolałam uniknąć
spotkania niektórych osób i zdecydowałam się na ustronną, niestrzeżoną plażę w
niewielkiej zatoczce, kawałek za przystaną jachtową w Santa Monica. Praktycznie
nigdy nie widziałam tam innych ludzi, więc powinnyśmy być sami. Woda długo nie
sięgała mi powyżej piersi. Siatka, chroniąca przed meduzami, rekinami i innymi
niebezpiecznymi zwierzętami, chroni jeszcze tę część wybrzeża. Można uznać, że
jeśli się nie potopimy, to jest bezpiecznie.
Ciepłe
powietrze omiotło mnie, kiedy wysiadłam z samochodu. Od plaży dzieliła nas
gęsta makia, czy jak to tam się zwie.
-Zgaduję, że
musimy tędy przejść. – stwierdził Justin, patrząc na gąszcz.
-Jest ścieżka. –
złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę wydeptanego przejścia.
Po kilku
minutach, do moich butów zaczął wsypywać się miękki piasek. Wiedziałam, że za
kilka metrów moim oczom ukażę się ocean, za którym bardzo tęskniłam.
-Poczekaj. –
zatrzymałam Justina i schyliłam się, zdejmując z nóg Vansy. Justin był już bez
butów. Nawet nie wiem, kiedy je zdjął.
Wyszliśmy z
gąszczu i naszym oczom ukazała się szeroka plaża i błękitny ocean. Przeszliśmy
kawałek w głąb zatoki, brodząc w, o dziwo, ciepłej wodzie.
-Myślałem, że
woda w Pacyfiku jest cieplejsza. – Typowy
turysta.
-Każdy tak
myśli. Pacyfik jest ciepły, ale nie w pobliżu Kalifornii. Tu jest zimny prąd,
więc woda nie jest jakoś szczególnie ciepła, ale to kwestia przyzwyczajenia. –
uśmiechnęłam się do niego.
Wyszłam z wody
i weszłam na plażę. W odległości około trzech metrów od brzegu, rzuciłam na
piasek buty.
-Tutaj? –
Justin również rzucił na piasek buty.
-Nie musimy iść
nigdzie dalej. – wyciągnęłam z torby koc, po czym rzuciłam ją obok butów. –
Pomożesz?
-Pewnie.
Justin pomógł
mi rozłożyć niebieski koc na palącym gruncie. Odsunęłam się nieco, żeby zbytnio
nie zapiaszczyć materiału i ściągnęłam z bioder spodenki. Po chwili zrobiłam to
samo z topem. Poprawiłam sznurki kostiumu, żeby przypadkiem nic się nie
rozwiązało i nigdzie mnie nie uwierało. Poczułam ciepłe dłonie na swoich biodrach.
Justin wtulił swój nos w zagłębienie między moim ramieniem, a szyją.
-Jesteś tak
cholernie seksowna, że nie wiem, jak długo jeszcze dam radę się powstrzymywać
przed przeleceniem cię tu i teraz.
Poczułam, że na
moje policzki wypełza rumieniec.
-Bez przesady.
Nie wyglądam aż tak dobrze. – wymamrotałam, starając się wrócić myślami do
rzeczywistości, a nie skupiać się na rosnącej chęci przystania na poprzednie
zdanie Justina.
-Wyglądasz.
Nawet nie wiesz, jak kurewsko seksownie. Podniecasz mnie. – w tej właśnie
chwili poczułam coś długiego i twardego, przyciśniętego do mojej pupy.
Gdyby tylko
była taka możliwość, moje serce wyrwałoby się z mojej piersi i uciekło do
Nevady. Biło z taką prędkością, że sama nie potrafię określić częstotliwości.
Justin,
najwyraźniej czując, co się ze mną dzieje, obrócił mnie delikatnie do siebie i
złączył nasze usta w gorącym pocałunku. Jego język z łatwością wślizgnął się do
mojej buzi i zdominował ją. Wplotłam palce w jego włosy i zaczęłam lekko
ciągnąc za ich końce. Dłoń blondyna zjechała na moją pupę i ścisnęła ją, przez
co jęknęłam mu w usta. Nawet nie zdążyłam się zorientować, jak znalazłam się na
kocu, a Justin nade mną.
~.~
Hahahahaahahahaha. Kocham kończyć w takich momentach. Musiałam przerwać, inaczej Miley straci dziewictwo, a tego przecież nie chcemy ;p
Co do następnego rozdziału. Nie wiem, kiedy go dodam. Zaczęłam już go pisać, ale ze względu na problemy z laptopem, nie mogę określić konkretnej daty opublikowania. Z telefonu jest to takie trochę niemożliwe. Zaglądajcie na mojego twittera tak jakoś od piątku. Powinnam już wtedy wiedzieć, kiedy możliwie się on pojawi.
Jeśli chcesz, żebym informowała Cię o następnych rozdziałach, wpisz swój username w komentarzu pod rozdziałem lub w zakładce 'Informowani'.
JEŚLI CZYTASZ ROZDZIAŁ, PROSZĘ SKOMENTUJ GO! OPINIE CZYTELNIKÓW SĄ DLA MNIE BARDZO WAŻNE!
DZIĘKUJE ZA DEDYKACJE <3 JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE? fgnszxcnfdhrcjxedksaluh ♥
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzal adgajsjahsja
OdpowiedzUsuńOjejciuu ! Kocham to opowaidanie i czekam na nowy rozdział Miley & Justin admlksnfsknfs
OdpowiedzUsuńmożesz mnie informować ? @LoveDreams_x
A tam niech straci dziewictwo :) hah czekam na nn
OdpowiedzUsuńNaprawde musiałaś przerwać? hah Świetny rozdział.Justin i Miley kabsjsgzjzisjsjs Czekam kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuń@Furby_xoxo
Dgkdgxfjnrhcdgvguh ejjj!!! W takich momentach się nie przerywa!!! Miałam się uczyć na fizyke no ale cóż nowy rozdział to nowy rozdział.XD
OdpowiedzUsuń@YepIamABatman
fouasfuoheo boski :)
OdpowiedzUsuńboskie *.* / @polish__fan
OdpowiedzUsuńI dalej w takim momencie :D:D No jak zawsze genialne uwielbiam twoje opowiadanie jest takie dobre ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
a niech traci to dziewictwo :)))))) LOLLY CZUWA xd
OdpowiedzUsuńBożeeeeee <3 dodawaj następny ♥
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńale...
w taki momencie?! ;D
Normalnie zajebistee :***
OdpowiedzUsuńKocham cię
Boskoo piszesz :D ♥
zajebiste zajebiste zajebiste !! <3
OdpowiedzUsuńaż brak słów.
ale w serio w takim momencie no eeejj ;C <3
ale i tak cię kocham ;)
@coldbelieber
Świetny ;)
OdpowiedzUsuńO. Kurde. Świetny. Zakochałam. Się. O. M. G.
OdpowiedzUsuńKels. xx